Witajcie!
Wymyśliłam fabułę tego opowiadania jeszcze w wakacje i wtedy też wstawiłam ten oto prolog i pierwszy rozdział na mojego innego bloga ( kocham-cie-dwa-male-slowa.blogspot.com ). Przedstawia ono historię dzieci: Hermiony i Draco, Harry'ego i Luny oraz Ginny i Blaise'a. To dość nietypowe, ale chyba o to właśnie chodzi w pisaniu. Żeby było oryginalne :) W każdym razie zapraszam do czytania :)
Cassandra
-Malfoy
i Granger, nie powiem, ciekawa mieszanka.-zaczęła tiara przydziału
kiedy tylko założyłam ją i usiadłam na stołku.-Dwie osoby przez
lata żywiące do siebie szczerą nienawiść. Bardzo ciekawe...
Tylko gdzie by cię tu przydzielić...?
-Może
do Gryffindoru...?-podsunęłam niepewnie.
-"Może
do Gryffindoru" nie wierzę, że powiedział to ktoś kto nazywa
się Malfoy. Jesteś odważna, przyjaciele są dla ciebie
najważniejsi... Nadawałabyś się do Grffindoru. Ale jesteś też
sprytna i czystokrwista, co z kolei pozostawia ci otwarte drzwi do
Slytherinu. Poza tym jesteś nieprzeciętnie inteligentna dzięki
czemu bez problemu mogłabyś trafić do Revenclawu... Jednak skoro
chcesz... Niech ci będzie: Gryffidor!
Szczęśliwa
zdjęłam tiarę przydziału i pobiegłam do stołu gyffonów przy
którym rozległy się oklaski i wiwaty. Usiadłam obok ciemnowłosej
dziewczyny, na oko trzynastoletniej.
-Cześć.-powiedziała
uśmiechając się do mnie.-Nazywam się Sara Johnson.
-Alicia
Malfoy.-odwzajemniłam uśmiech i odgarnęłam kosmyk jasnych blond włosów z czoła.-Czy twoja mama to...?
-Angelina
Johnson? Tak, ciągle gra w quiditcha i w sezonie prawie nie ma dla
mnie czasu. A twoją mamą jest jedna z Wielkiej Trójki? Hermiona
Granger?
-Tak.-odparłam.-Teraz
Malfoy.
-Oczywiście,
czy to nie było tak, że oni się nienawidzili? Twoi rodzice? Mama
mi opowiadała...
-Było
i przeminęło.-uśmiechnęłam się.-Są przykładem na to, że od
miłości do nienawiści droga niedaleka, a i tego, iż te dwa
uczucia dzieli jedynie cienka ściana, którą przy odrobinie wysiłku
da się bardzo łatwo zburzyć.
-Nie
widać po tobie, że jesteś z Malfoy'ów. Wydajesz się być miła...Oczywiście bez urazy dla
Malfoy'ów...
-Nie,
spokojnie. Wyglądam jak tata, ale charakterek po mamusi.-uśmiechnęłam się widząc rozbawienie na jej
twarzy.
Miła
jest.-pomyślałam.-Oj, chyba powinnam zacząć uważać. Zaraz
przyjdzie kolej na Jake'a.
Syn
wujka Harry'ego tak jak ja trafił do domu lwa. James usiadł
naprzeciwko mnie i popatrzył znacząco na Jake'a.
-Jak
myślisz, gdzie trafi?-spytał zaniepokojony o swojego najlepszego
przyjaciela.
-Nie
wiem. Ma równie duże szanse na Gryffindor jak i na Slytherin. A co
z Weasley'ami? Masz z nimi jakiś kontakt?
-Tylko
taki jak ty. Jeśli w ogóle możemy zaliczać ciocię Gin do
Weasley'ów. Myślę, że trafią do Gryffindoru. W końcu ich
rodzice obydwoje byli w Gryffindorze. Nie wiem dlaczego, ale byli. O,
kolej na rudzielców.
Rzeczywiście.
Rosalie Molly Weasley właśnie została wyczytana przez profesor
Mcgonagall. Po krótkiej chwili podeszła zadowolona do naszego stołu
powitana oklaskami. Zaraz po niej przyszła kolej na jej brata,
Williama Artura, którego również przydzielono do domu lwa.
Wreszcie dyrektorka przeczytała:
-Jacob
Beleth Zabini.
Nasz
najlepszy przyjaciel założył na głowę tiarę przydziału i
usiadł na tym samym starym, wysłużonym stołku, na którym siadało
mnóstwo tak samo zestresowanych pierwszorocznych.
-A
się porobiło! Znowu połączenie ślizgona i gryffonki! W dodatku z
tych samych czasów. Umówili się, że będą mieć dzieci z tego
roku, czy co?-po całej sali potoczył się cichy chichot. Jake jak
zawsze próbował udawać pewnego siebie, ale i ja i James
wiedzieliśmy, że się denerwuje.- No, ale mówi się trudno. Mimo,
że twoja matka była z Gryffindoru u ciebie przeważają cechy ojca.
Oczywiście, przyjaciele są dla ciebie ważni, ale nie aż tak jak
na przykład dla młodej panny Malfoy. W takim razie nie pozostaje
nam nic innego jak: Slytherin!
Na
moment z oczu Jake'a zniknęły te radosne iskierki, które zawsze mu
towarzyszyły, nawet w najgorszych chwilach. Jadnak zaraz się
otrząsnął, wstał ze stołka, zdjął z głowy tiarę i ruszył w
stronę stołu śizgonów, który przywitał go gromkimi
oklaskami.Popatrzyłam na Jamesa ze smutkiem, a on pokiwał głową.
-Wiem.
Też bym wolał, żeby był z nami, ale będziemy się widywać na
lekcjach, posiłkach, możemy nawet chodzić razem na błonie...
Pokręciłam
głową.
-On
się przy nich zmieni, J. On już nie będzie tym samym Jake'iem,
którego znaliśmy.
Powiem ci, że nawet fajnie się zaczyna <3
OdpowiedzUsuńWymyśliłaś bohaterów i to mi się podoba ^^
Czytam 1 rozdział ! :D
Bardzo fajne
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Będzie następny?
OdpowiedzUsuń